Nie jest dla nikogo tajemnicą, że żyjemy w świecie, w którym sfera polityki – od prawa do lewa – przeżywa „moment populistyczny” (Mouffe 2020). Oznacza to szereg zjawisk, które zazwyczaj – z małymi wyjątkami – oceniamy bardzo negatywnie odnosząc je do ideału liberalnej demokracji. Z tej perspektywy jakikolwiek populizm traktowany jest jako odstępstwo od demokratycznego ideału, jako efekt jej głębokiego kryzysu, czysta patologia i realne zagrożenie (Mudde 2010, Muller 2016). Szaleństwo demosu objawiające się skalą irracjonalnych roszczeń, wybuchy emocji zbiorowych w formie demonstracji protestów, nagłych przewrotów politycznych, upolitycznienie sfery publicznej, polityka historyczna i tożsamościowa przeciwstawiająca się procesom globalizacji, nostalgia za przeszłością (retrotopia u Baumana, 2018) wymieszana z radykalnym ludowym antyelitaryzmem. Wszystko to są elementy, które składają się na coś co 100 lat temu nazwano rewolucją konserwatywną, konserwatywną utopią (Mannheim 1992) dążąca do reaktywowania sił pogrzebanych w przeszłości w imię ratowania przyszłości wspólnoty narodowej (wspólnoty przegranych) przed dominacją kosmopolitycznych elit, albo biurokratycznego molocha jakim się stała UE. Istnieje też inny punkt widzenia, o wiele rzadszy, uznający, że populizm oznacza realny powrót polityki (i w domyśle historii) podważający hegemonię liberalnej demokracji, która nie była w stanie spełnić pokładanych w niej obietnic (Markowska 2018, Eatwell, Goodwin 2018). Szereg ruchów społecznych od lat 70-tych podważających demokratyczne (czyt: neoliberalne) status quo w imię wkluczania grup słabo reprezentowanych politycznie, może być traktowane jako jądro demokracji – jako potencjalną korektę dotychczasowego porządku. W takim rozumieniu moment populistyczny jest szansą na odnowienie demokratycznego ładu, nadanie ponownego sensu zdegenerowanej sferze polityki, dzięki heglowskiej chytrości rozumu nie wprost realizując emancypacyjny ideał demokracji (Laclau, 2005; Arditi, 2010; Kaltwasser, 2012).
Przedmiotem mojego referatu będzie analiza szczególnej odmiany populizmu, który pojawia się w narracjach polityków dotyczących przeszłości historycznej. W stulecie polskiej niepodległości przeprowadziłam analizę porównawczą przemówienia premiera Morawieckiego w związku z obchodami 50-lecia wydarzeń marcowych i Donalda Tuska wygłoszonego w trakcie Igrzysk Wolności, które dotyczyły wizji geopolitycznej Polski i odnosiły się do szczególnych wydarzeń z przeszłości oraz wartości „oświetlających” polską wspólnotę narodową. Jeśli chodzi o treść były to całkowicie odmienne narracje, ale posiadały podobną formę, którą określiłam mianem populizmu historycznego (Markowska 2021). Obecnie w obliczu wojny rosyjsko-ukraińskiej jesteśmy świadkami patriotyczno-nacjonalistycznego wzmożenia ponad podziałami partyjnymi i znaczących rekonfiguracji pomiędzy tytułowymi trzema pozycjami dyskursywnymi, na których opierają się analizowane narracje odnoszące się do obrazów ludu lub/i narodu: my-wy-oni. Wobec zaistniałej sytuacji zmieniają się ich granice, historyczne treści i moralne uzasadnienia. Moje wystąpienie będzie się opierać na wstępnej analizie podstawowych trajektorii zmian, zarówno semantycznych, strukturalnych i strategicznych w dwóch okresach – wiosną 2018 i wiosną 2022 roku.