Nie będzie przesadna obserwacja, że przeprowadzony pod wpływem postmodernizmu, poststrukturalizmu, postkolonializmu i różnych perspektyw mniejszościowych odwrót od badania i konstruowania Wielkich Narracji/Historii Uniwersalnych ku temu, co marginesowe, lokalne, hybrydyczne, fragmentaryczne, przygodne, zdominowane, ludowe, oddolne, urasowione, upłciowione, podporządkowane, stłamszone itd. przestał być w naukach społecznych i humanistyce podejściem heretyckim. Być może to wszystko, co zbierało się na brzegach głównego nurtu, dzisiaj stanowi nowy mainstream.
W zdobyczach owego zwrotu można widzieć szklankę wypełnioną do połowy, lub do połowy pustą. Nie chcę jednak dokonywać jego podsumowania, ani tym bardziej oceny. Wolę przyłączyć się do głosów tych teoretyków społecznych, którzy chcą pójść krok dalej niż uczynili to zwolennicy historii mniejszościowych: zamiast szukać śladów tych, którzy zostawili je na rozmaitych marginesach nowoczesności i kapitalizmu, interesują mnie ci wszyscy, którzy – celowo bądź nie – te ślady pozacierali.
W efekcie zamiast bardziej holistycznej, pluralistycznej czy wrażliwej na to, co wykluczone socjologii historycznej, chcę zapytać o możliwości uprawiania tego, co Boaventura de Sousa Santos nazywa 'socjologią tego, co nie istnieje’, bo jest aktywnie wytwarzane jako nieistniejące przez dominujące perspektywy. Tylko w ten sposób dotrzeć możemy do bardziej afirmatywnego i krytycznego paradygmatu, który tenże autor nazywa 'socjologią tego, co się wyłania’. Wychodzę bowiem z założenia, że mniejszościowy zwrot – pomimo swojego deklaratywnego radykalizmu – ostatecznie utwierdza Wielkie Narracje/Historie Uniwersalne, uzupełniając je po prostu o drugą stronę medalu i zapiski na marginesach. Tymczasem naprawdę emancypacyjna teoria społeczna winna sięgać po te tradycje uciśnionych, które nie dają się metanarracjom nowoczesności i kapitalizmu zasymilować tak łatwo albo wcale. Ostatecznie ich stawką nie jest uzupełnienie historii, ani nawet wysadzenie jej w powietrze, co znalezienie spod niej linii ujścia.
W referacie nawiążę zarówno do metodologicznych prac, które mogą przyczynić się do ugruntowania stanowiska, które pozwolę sobie określić 'socjologię dziejowych niekonieczności’, jak i badań, które stanowią jego udane realizacje. Moje wystąpienie będzie obracać się wokół takich koncepcji jak 'mniejszościowy materializm’, 'historia potencjalna’, 'zbiegowskie nowoczesności’, 'podziemne dobra wspólne’, 'antropologia bezpaństwa’, 'archiwistyka ludzi bezpańskich’. Spróbuję wskazać na istniejące między nimi punkty styczne, by postawić pytanie: w jaki sposób socjologia może badać to, co w historii nie chce dać się schwytać i ujarzmić?