Racjonalność ekspercka (reprezentowana przede wszystkim przez naukowców) domyślnie uznawana jest za racjonalność prawomocną. Wyparła w procesie modernizacji nieeksperckie dyskursy, stając się monopolistą w zakresie opisu rzeczywistości i dopuszczalnych sposobów jej zmieniania. Charakterystyczne dla nowoczesności było przedstawianie konkurencyjnych racjonalności (np. racjonalności społecznej, manifestowanej przez opinię publiczną czy działania ruchów społecznych i organizacji pozarządowych) jako obarczonych pewnymi deficytami: jej podmioty miały cechować się brakiem wystarczającej wiedzy, irracjonalnością, lękami czy uprzedzeniami.
Jednak w późnej nowoczesności dochodzi do podważenia dominującej pozycji ekspertów. Przyczyn tego można upatrywać w rosnącym skomplikowaniu rzeczywistości (który skutkuje trudnością w sprawowaniu roli eksperta i komunikowaniu się z otoczeniem), zawodności nauki i demaskacji jej niszczycielskiego potencjału (choćby w zakresie ekologii) czy urefleksyjnieniu wiedzy (w procesie masowej komunikacji każdy może zgłaszać roszczenia do bycia ekspertem). Relatywnie wzmocniona zostaje racjonalność społeczna, która, choć pozbawiona roszczenia do uniwersalności, wchodzi z racjonalnością ekspercką w dialog, a niekiedy bywa wprost z nią skonfliktowana.
Jakie ramy dla dyskursu eksperckiego wyznacza pandemia COVID-19? O samym fakcie istnienia pandemii dowiadujemy się w ramach dyskursu eksperckiego (m.in. oficjalne ogłoszenie przez WHO, wprowadzenie legislacji krajowych), a jej mechanizmy dostępne są dla nieekspertów tylko pośrednio (niemożliwość bezpośredniej obserwacji wirusa, niespecyficzność objawów etc.). Stan zwiększonego zagrożenia redukuje przestrzeń dialogu wzmacniając racjonalność ekspercką – prymat skuteczności działania nad jego legitymizacją; następuje transformacja wiedzy we władzę.
Tymczasem, pomijając pierwszy okres reakcji na pandemię (solidarystyczny, oparty na ładzie wspólnotowym, deklaracje gotowości do wyrzeczeń), obok dyskursu eksperckiego, cieszącego się społeczną akceptacją (proeksperckie dyskursy społeczne), rozwijane są także kontreksperckie dyskursy społeczne. O ile w zakresie wiedzy, zdolności poznawczych, ich racjonalność może być łatwo kontestowana (brak kompetencji do rywalizowania z ekspertami w polu naukowym), to w zakresie władzy (krytyki wprowadzanych przez rządzących obostrzeń, postulowania alternatywnych regulacji) nie sposób uznać racjonalności społecznej jako z definicji wyłącznie irracjonalnej.
W rzeczywistości ani dyskurs ekspercki nie odwołuje się do obiektywnego, jedynego dopuszczalnego, prawomocnego, naukowego sposobu radzenia sobie z pandemią (poszczególne państwa wprowadzały odmienne rozwiązania, dające zróżnicowane efekty; regulacje zmieniały się w czasie; uwzględnianie społecznej akceptacji dla obostrzeń lub oporu przeciw nim), ani racjonalność społeczna nie była tylko nieracjonalna (np. nieracjonalne i nieprawomocne negowanie pandemii, sensu szczepień versus racjonalne, a przynajmniej prawomocne domaganie się otwarcia szkół czy zwiększenia limitu osób mogących korzystać z aktywności, wbrew obowiązującym regulacjom).
W niniejszym wystąpieniu chciałbym rozpoznać granice prawomocnej krytyki dyskursu eksperckiego w pandemii. Czy wszelka krytyka dyskursu eksperckiego oznacza oddanie się w ręce nieracjonalności, czy przeciwnie, jest rozbijaniem zawłaszczonego monopolu na prawdę? W jaki sposób zmienność pandemii w czasie poszerza lub zawęża przestrzeń do krytyki dyskursu eksperckiego? W jaki sposób racjonalność społeczna broniła swojej prawomocności, a w jaki była jej pozbawiana? Jaka jest relacja między prawomocną i nieprawomocną krytyką dyskursu eksperckiego? Na ile, z perspektywy ponad 2 lat pandemii, między racjonalnością ekspercką i społeczną istnieje konsensus choćby co do faktów, a na ile występuje prywatyzacja sprzecznych opinii?