Kolarstwo jest interesujące z perspektywy debaty o przyszłości sportu w społeczeństwach. Z jednej strony pozostaje stosunkowo popularne, jak na jego elitarność. Z drugiej, nawet na poziomie amatorskim trening jest bardzo mocno skwantyfikowany. Kwantyfikacja ma wymiar nie tylko stref pracy serca, jak w innych sportach wytrzymałościowych, czy statystyk specjalizacji, jak w innych sportach drużynowych. Kwantyfikacja ma wymiar bezpośredniej mocy przenoszonej z nogi na pedały; od amatorów po zawodowców. FTP, czyli moc jaką kolarz umie utrzymać przez ok. 60 minut łatwo przysłania inne charakterystyki sportowe, stając się celem samym w sobie, obsesją i jedynym sednem treningu.
W latach 2020-2022 realizowałem autoetnografię kolarską związaną z amatorskim treningiem kolarskim z pomiarem mocy. Zamiast jednak pytać o datyfikację kolarstwa i powtarzać znane debaty z socjologii sportu i cyfrowej, potraktowałem miernik mocy w rowerze jako narzędzie porównawcze.
Interesuje mnie odpowiedź na pytanie: Jak zmienia się międzycielesność (transcorporeality wg. Stacy Alamo) kolarstwa, ćwiczonego na trenażerze (pod dachem) i na otwartym terenie, jeśli wymiar datafikacji pozostaje bez zmian. Mówiąc popularnym językiem: „Czy jest coś stałego w jeździe na cyfrę, nawet amatorskiej (i niezbyt dobrej), niezależnego od tego czy tkwimy nieruchomo pod dachem czy jesteśmy fizycznie w ruchu”.
Wnioski z tego porównania posłużą mi do porównania wymiaru fizycznego w sporcie i e-sporcie oraz do pogłębienia dyskusji o ucieleśnieniu w socjologii sportu.