W swoim wystąpieniu wyjdę od hipotezy mówiącej o tym, że jeśli pandemia przyniosła jakiekolwiek pozytywne skutki, możemy ich szukać w sąsiedzkich i lokalnych stosunkach społecznych. Kiedy świat wielu z nas „się skurczył” – został ograniczony do najbliższej przestrzeni i osób z najbliższego tylko otoczenia, kiedy opustoszał ze spotykanych w wielu miejscach ludzi – czy nie zauważyliśmy bardziej osób, które mieszkają tuż obok?
Pandemia, a przede wszystkim jej początkowy okres, przypomniała o tym, że warto mieć sąsiadów, których znamy, których lubimy, z którymi możemy wymieniać się drobnymi przysługami. Wielu z nas doświadczyło także izolacji z powodu choroby – popularność takich wirtualnych inicjatyw jak Widzialna ręka lub Pies w koronie (grupy na portalu Facebook) udowodniła, że sąsiedztwo świadczeniowe chwilami może być niezbędne. Czy wyciągniemy z tego wnioski na przyszłość?
Epidemia, a zwłaszcza czas twardego lockdownu, pokazała również jak istotna w wielkim mieście jest lokalność rozumiana poprzez dostępność do lokalnych sklepów, przestrzeni, usług. Mogliśmy doświadczyć, jaką infrastrukturą dysponuje nasza najbliższa okolica, jakie potrzeby można w niej zaspokoić – czyż nie o tym mówi zyskująca na popularności koncepcja 15.minutowego miasta?
W wystąpieniu przedstawię wnioski z systematycznej obserwacji lokalnych przestrzeni wirtualnych i z przekazów medialnych oraz z konwersacyjnych wywiadów z osobami, które w czasie epidemii doświadczyły zmiany kontaktów sąsiedzkich. Skonfrontuję je z teoriami socjologicznymi na temat relacji sąsiedzkich w mieście i z obecnym stanem badań na ten temat.